Ochman Administrator
Dołączył: 29 Lip 2005 Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Mamusi
|
Wysłany: Czw 17:34, 04 Sie 2005 Temat postu: Mateusz O. mieszkaniec J-bia, uczeń gimnazjum. |
|
|
- W Boga wierzyłem zawsze. Ale co to była za wiara? Niedzielna msza, czasami może nawet w tygodniu wynikająca z przykrego (jak kiedyś myślałem) obowiązku ministranta ("no dobrze jestem ministrantem. Ba! Animatorem, ale to tym bardziej nie muszę chodzić w tygodniu"). Modlitwa tylko kiedy czegos potrzbebowałem ("Panie Jezu, jutro sprawdzian. Wiem, że się nie uczyłem, ale przecież Cię kocham"). A najlepsze jest to, że uwarzałem się za wzór. Bo przecież to, że co niedzielę wychodzę na amonkę, przeczytam a nawet czasami zaśpiewam to w końcu jest coś, prawda? A jeśli dodać do tego to, że z uśmiechem tak szczerym jak u sprzedawcy w McDonaldzie przekażę "Znak Pokoju" paniom z pierwszej ławki, no to anioł, nie chłopczyk, ANIOŁ! I tak sobie żyłem ze świadomością, że jestem aniołęm. Aż przyszedł czas rekolekcji. Pierwsza modlitwa wieczorna i co? Spowiedź (wspaniała), po niej łzy i głęboka modlitwa. Już nie byłem aniołem, zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że moja wiara jest - krótko mówiąc - licha!
- "To ja typ niepokorny". "Jestem niepokorny, ale nic z tym się nie da zrobić, ponieważ taki już mam charakter" - myślałem zawsze. Aż przyszedł czas rekolekcji. Dyżury, choć nie zawsze przyjemne, nauczyły mnie tej pokory - jedna z moich złych cech charakteru złamana.
Tak! Rekolekcje mnie wzmocniły, naładowały pozytywną energią i utwierdziły że to JEZUS CHRYSTUS JEST PANEM I ZBAWICIELEM!
Chwała PANU!
Post został pochwalony 0 razy |
|